Siedzę na balkonie i wdycham bez rosnący pod moim oknem. Na sąsiednich balkonach taka wymiana zdań:
– cześć sąsiad.
– no cześć. A gdzieś ty się chłopie tak opalił?
– na dworze.
– a gdzie pracujesz?
– a na budowie. A ty?
– w reklamie.
– oo! W reklamie? W reklamie chyba dobrze płacą… masz samochód?
Praca w reklamie jest ciekawa, rozwijająca i, co istotne – dobrze płatna. Tak mi się przynajmniej wydaje, sądząc po kosztorysach agencji reklamowych, które miałam okazję przeglądać pracując w dziale marketingu dużej firmy. Nie znam zasad zarządzania korporacją, ale sądząc po wydatkach ponoszonych na agencje zewnętrzne i domy mediowe – nie ceni się tu zbytnio własnej pracy. Za to bardzo docenia się pracę agencji. Coraz chętniej powierza się wszystkie aktywności reklamowe domom mediowym i agencjom reklamowym – począwszy od kreacji, na realizacji kończąc. Jednocześnie działy marketingu zostają uszczuplone, a zakres obowiązków tych osób, które jeszcze pozostały, ogranicza się do zarządzania projektami. Z jednej strony taka tendencja ma swoje plusy.
Agencje reklamowe to takie fastfoody, które szybko i na czas oferują klientowi gotowy produkt, może nie godny najbardziej wysublimowanego podniebienia, ale podany w terminie. W działach marketingu dużych firm, które same zajmują się kreowaniem i realizacją działań marketingowych, jest jak w dobrych restauracjach. Mogą przygotowywać najlepsze hamburgery w mieście, ale co z tego, skoro ich produkcja trwa długo i wiąże się z zaangażowaniem wszystkich pracowników w jeden projekt. Materiały marketingowe są dopracowane i zgodne z oczekiwaniami managerów, ale jest ich za mało. Po prostu dział marketingu, który sam się wszystkim zajmuje, jest nie efektywny. Dlatego utrzymująca się tendencja zlecania wszystkiego agencjom ma swoje zalety. Wiąże się jednak ze znacznymi kosztami, które na zdrowy rozum trudno jest czasem uzasadnić. Ale koszty, to już zupełnie inna bajka…